poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Od Lasteriusa - ,,Powiedzmy, że powrót" cz.1

Wielki i sławny zamek króla Ruperta! Heh, nie myślałem, że dotrę do niego tak szybko. Nasze kochane królestwo jest jednak tak małe, jak mówią. Wielka budowla skąpana w blasku wschodzącego słońca, zbudowana na litej skale jednej z wiecznie zielonych wysp...Czemu śmieszny mnie to aż tak bardzo? Te wszystkie chwalebne słowa kronikarzy i pieśniarzy, jakich zdążyłem już się nasłuchać, wydawały się niezłą porcją wazeliny dla królewskich tyłeczków. Cóż, może nie dla wszystkich- zarówno strona nocy, jak i dnia wywodzą się z tego wiekowego drzewa genealogicznego, ale o zamku królowej Cerise już nie słyszałem tylu legend.
Jakby się nad tym głębiej zastanowić, obaj władcy przecież mogliby się połączyć i zaprzestać tej wojny o koronę. Rupert królem, Cerise królową, sypiemy kwiaty, gramy na organach i wszyscy żyją długo i szczęśliwie! Więc czemu się tak tłuką już od dobrych paru lat? A no tak, przecież początkowo to wadera miała dostać koronę króla- Rupert co najwyżej jej srebrny diademik. Być może i jestem męskim szowinistą, ale jakoś widok ,,władczyni" na tronie monarchy powoduje u mnie dreszcze obrzydzenia. Tak, król Rupert brzmi dla mnie o wiele lepiej.
Zatopiony we własnych myślach przekroczyłem most, przespacerowałem się po skromnych ogrodach królewskich (W końcu to zamek, forteca, a nie francuski pałacyk dekorowany złotem i płaskorzeźbami). Aż w końcu wszedłem głównym wejściem, niepilnowanym przez nikogo groźnego. Hol główny świecił pustkami, wszystkie korytarze były opustoszałe. Czy ktoś w ogóle żyle w tym zamku? Jak znam życie, zostali wysłani na kolejną bitwę. Musi być naprawdę gorąco, skoro nie pozostawiono nawet straży pałacowej. Każdy wilk zdolny do walki był na wagę złota.
Czyli o czułym przywitaniu z matką mogłem tylko pomarzyć. Zawsze chciała walczyć, nie przepuściłaby okazji kolejnej walki. Braciszka pewnie też wzięli z łapanki, chociaż największa z niego ciepła klucha w całym królestwie. Oj, popatrzyłbym na jego  b e z r a d n ą  mordkę i pośmiał się troszku. Dawno już nie robił z siebie idioty, brakuje mi gościa. Ciekawe czy Greg z nim jest....nie, czekaj. Przecież ojca nie wysłaliby na front. Jest za stary, zbyt słaby, by w ogóle wędrować, co dopiero walczyć. Ile on ma? Ponad dziesięć lat, kiedy się w ogóle urodziłem. Taki basior tylko plątałby się pod nogami prawdziwych wojowników, większe z nim utrapienie niż jakikolwiek pożytek. Jednak skąd ja mogłem wiedzieć, czy generał byłby tak łaskawy. Mógł mu kazać maszerować z innymi, tym samym skazać na śmierć i ze spokojem w sercu patrzeć jak umiera, bezbronny i przerażony. Nie umiałby się bronić. Zawsze był z niego pacyfista, to Justice była ,,mężczyzną w tym związku". Gdyby miała córkę, pewnie byłaby tak samo waleczna i nieustraszona jak ona- byłaby z niej dumna. Ale co ma? Dwóch synów, parę rozlazłych kluch, tchórzy i nieudaczników, co nawet nie umieją dobrze się bronić. No i partnera oczywiście, który zresztą był nie lepszy...może i dobrze, że Justice wyjechała z zamku. Przynajmniej nie musi mnie widzieć na oczy.

(Zaczęło się tego tekstu robić trochę dużo, a wiadomo, że NIKT nie lubi zbyt długich postów. Powiedzmy, że C.D.N, reszta opka gdzie indziej. Oby nikt nie usnął w międzyczasie)

niedziela, 27 sierpnia 2017

Erif

[Livando]

Przynależność: Królestwo Dnia
Imię: Erif
Wiek: 7 lat
Płeć: Basior, no chyba nie wadera!
Klan: Klan Miłości
Moce:
- Rozkochiwanie w sobie wader - a raczej rzucanie na nie uroku. Trwa on co najwyżej dwa dni.
- Wysoki próg bólu, a czasami nawet całkowita odporność na niego.
- Czaromowa.
Hierarchia: Obywatel
Stanowisko: Informator, wojownik
Umiejętności: Dawniej interesował się czarną magią, przez co nauczył się rzucania zaklęć. Jest bardzo silny i szybki, choć niezbyt zwinny. Co do... *Siostra wygląda zza drzwi, przybierając minę mordercy* Nieważne!
Charakter: Chamski, nie wzbudzający równocześnie podejrzeń. Kłamie zbyt często, sam potrafiąc wyłapać najmniejsze kłamstwo u innych. Potrafi być całkiem niezłym aktorem. To cierpliwy i pracowity basior o twórczej wyobraźni. Doskonale radzi sobie w trudnych sytuacjach i w skomplikowanych zagadnieniach. Zawsze chętny do pomocy innym, za nic nie przyjmie jej sam. Niechętnie się zwierza, za to jest idealnym słuchaczem, który rozumie innych. Ma tendencje do pogrążania się w depresji. Jest ambitny, uparty i bezwzględnie kroczy przed siebie. Nie toleruje słabości, kombinatorstwa ani cwaniactwa. Stawia na skuteczność, dlatego efektywnością przerasta możliwości innych. Potrafi być pogodny, uczynny oraz życzliwy. Nie jest towarzyski i woli posiadać wrogów niż przyjaciół, ponieważ wówczas ma z kim walczyć, a walka nadaje sens jego życiu. Otacza się często barierami nie do przebycia – nie okazuje uczuć, jest głuchy na potrzeby i wołania pozostałych. Nie toleruje słabości ani u siebie, ani u innych.
Cechy szczególne: Basior ma granatową sierść i długi ogon zakończony żywym, niebieksim ogniem i kolcami. Jego oko i skrzydła są mechaniczne. Na tylnej łapie basior ma łańcuch a w uszach kolczyki.
Głos: STRACHY NA LACHY - Czarny chleb i czarna kawa
Rodzina:
Matka - Famela
Macocha - Scrillex
Ojciec - Ares
Siostra - Smile
Siostry przyrodnie - Vanille, Cupcake, Cookie
Bracia przyrodni - Eiko, Villi, Robe, Aine, As
Status: Oh... Naprawdę? Cóż, gustuje w waderach, ale żadna go nie chce...
Lubi: Co ciekawe, uwielbia obserwować zgrabne wadery i krew w swoim pysku i na pazurach, oraz krzyki bólu. Uwielbia kolor czerwony i niebieski. Lubi muzykę i taniec.
Nie lubi: Gdy ktoś niszczy jego plany i sprawia mu ból. Porzucenia.
Słabości: Erif boi się srebra oraz uszkodzenia jego jakże wspaniałego ciała czy śmierci. Obawia się, że jeśli się zakocha, zostanie odrzucony. Co śmieszne- boi się os i biedronek. Spectrophobia i Phobophobia? Nawet o nich nie wspominaj przy nim, bo spotkasz się z atakiem paniki.
Jego najsłabszą częścią ciała jest tylna, prawa łapa, która jest bardzo wrażliwa na wszelkie kamyczki czy łaskotki.
Historia: Wilk został wygnany z wielu watah, po tym jak ukazał prawdziwego siebie. Tak wędrował, wędrował, aż dotarł tutaj. Postanowił zamieszkać w królestwie dnia i sprawdzić, jak szybko go wywalą.
Ciekawostki:
- Ma bardzo ciekawe zainteresowania, które są zaliczane także do chorób psychicznych. Ukrywa to.
Liry: 100
Autor: TSG - Howrse

Od Astarte cd Cerise

Gdy tak toczyłyśmy rozmowę,  rozległ się huk i w głaz wbiło się jakieś stworzenie. Odbiło się, cofając o krok i chwiejnie się do nas zbliżyło.
- Jak on się tu dostał?
Miałam odruch ochronny. Wstałam i ustawiłam w pozycji do ataku. Dopiero wtedy zauważyłam, że to... Jednorożec.
- Co do... - mruknęłam tak cicho, że chyba nikt tego nie usłyszal.
Był śliczny... Jak opisywali w mitach, co nie zmieniało faktu, że rozwalił mi przy tym slalomie jedno z krzeseł.
- Po prostu. Po tych kamieniach.
Zerknęłam na niego, a potem na wskazane miejsce. Nic tam nie było. Jednorożec przedstawił się. Okazało się, że na imię ma Zenon. Prychnęłam niesłyszalnie powstrzymując śmiech. Serio? Iks de.
- Em... Cerise? A to Astarte... - odpowiedziała mu Królowa.
Nieufnie mu się przypatrywałam. W końcu, to dość niecodzienny widok.
- Mogę się wprosić na herbatkę? - zapytał. Przekrzywił głowę, spoglądając na nas.
Przeskanowałam go od góry do dołu. Wszystko, by nikomu nic się nie stało.
- A nie ściągniesz kogoś za sobą? - zmrużyłam oczy.
- Raczej nie.
- To możesz. Jaką chcesz? - podeszłam do filiżanek, wciąż bacznie go obserwując.
   Zenon okazał się bardzo miłym stworzeniem o wspaniałym poczuciu humoru i już po paru minutach swobodnie rozmawialiśmy. Czasem nawet Cerise się zaśmiała. Z tej jej "chwili" zrobiła się naprawdę długa przerwa. Ale się jej przyda odpoczynek, prawda?
Nagle do mojej jaskini wpadło kolejne coś.
- CO ZNOWU? - wydarłam się wściekle, przed czym niemal zadławiłam się herbatą. W ten sam kamień (całkiem już dobijając krzesło) wleciał... Faerii (Jak to się odmienia? T-T). Był to jeden z tych złych fae, o skórzastych skrzydłach, wysokim wzroście. Wizja jego ostrych pazurów i pożółkłych kłów zaciskających się na moim gardle skutecznie zamknęła mi pysk.  Stanęłam przed Królową  dworu Nocy.
- Attor akurat na herbatkę nie wpadł. - mruknęłam bardziej do siebie, niż do niej. Kątem oka obserwowałam rozszerzone źrenice jednorożca, które po chwili się skurczyły. Jego róg  błyszczał tęczą bardziej, niż wcześniej.


<  Ceri? >

sobota, 26 sierpnia 2017

Od Cerise CD. Astarte

Gdy Astarte zaczęła wymieniać nazwy różnych herbat, nie byłam pewna, którą wybrać. Nie piłam naparu z żadnej z podanych przez kronikarkę mieszanek oprócz jednej, która jednak nie przypadła mi do gustu - stanowiła dziwne połączenie ananasa z płatkami pewnej egzotycznej rośliny. Po namyśle zdecydowałam się na pierwszą z wymienionych przez starą znajomą herbat, bo jej nazwa brzmiała jakoś tak najprościej. Kilka chwil później okazało się, że sama Astarte nie jest pewna, czy napoje nie będą trujące... Cóż, raz się żyje. Szkoda tylko, że w moim przypadku śmierć przyniosłaby masę problemów...
- Gdzie właściwie byłaś przez ten czas? - zapytałam, patrząc na Chronioną.
- Tu i tam. W watahach, królestwach... - odpowiedziała Astarte, unosząc filiżankę ku pyskowi. Poszłam w jej ślady i wzięłam do łap własną porcję herbaty. Powąchałam z zaciekawieniem parujący napar i ostrożnie upiłam odrobinę napoju. Od razu mi zasmakował.
- I jak? - zapytała moja towarzyszka, spoglądając na mnie.
- Bardzo dobra - odrzekłam zgodnie z prawdą. - Skąd masz tą herbatę?
- Pochodzi z wyspy Pulo Teh - odpowiedziała Astre.
- Kojarzę tę wyspę - oznajmiłam. - Słynie właśnie z czarnej herbaty, prawda?
- Yhm - potwierdziła wilczyca, kiwając głową. Nagle...
BUM!
W głaz nieopodal nas uderzył jednorożec, potem cofnął się o krok i zbliżył do nas, idąc slalomem. Zwierzę miało lśniącą srebrzystobiałą sierść, błyszczące rozdwojone kopyta, gęstą grzywę i lwi ogon. Czubek jego głowy zdobił długi, połyskujący na tęczowo róg.
- Jak on się tu dostał? - wymruczała Astarte, wstając z miejsca.
- Po prostu. Po tych kamieniach - odparł niespodziewany gość, stojąc już pewnie. - Zenon jestem.
- Em... Cerise? - przedstawiłam się, wciąż nieco zaskoczona. - A to Astarte...
- Mogę się wprosić na herbatkę? - zapytał jednorożec, spoglądając najpierw na mnie, a potem na kronikarkę.
<Astre?>

piątek, 25 sierpnia 2017

Od Luny - Quest 7

Był piękny słoneczny dzień, więc przechadzałam się po terenach i podziwiałam widoki, myślałam, że nikogo wokół nie ma, ale się myliłam, usłyszałam kroki kilku wilków, myślałam, iż to ktoś z królestwa postanowił przejść się na spacer, lecz po chwili ujrzałam pięć basiorów. Jeden z nich był czarny i miał bliznę pod okiem i na ramieniu, następny był biały bez znaków szczególnych, trzeci był szary i przednią łapę miał metalową, czwarty z nich był brązowy i miał żółte pasy na łapach i pysku a ostatni był ciemnoszary i miał skrzydła oraz sztylet w zębach. Wiedziałam, że nie mają oni dobrych zamiarów, ale mimo to nie miałam zamiaru uciekać i usiadłam, mając nadzieję, iż oni tylko wędrują i nie mają złych zamiarów. Siedziałam, wyczekując ich dotarcia, czułam, iż coś się stanie, ale to ignorowałam i czekałam, trzymając nerwy na wodzy. Byli już blisko, ale widziałam tylko czterech, nie wiedziałam, gdzie jest czwarty, nagle poczułam mocne uderzenie w głowę i zemdlałam. Obudziłam się w klatce, od razu wiedziałam, że to klatka odporna na magię, klatka leżała na wozie, który ciągnęły dwa ciemno-gniade konie wilki, które widziałam, wcześniej szły koło wozu, zapytałam jednego z nich.
-Czego ode mnie chcecie? Gdzie mnie wieziecie?- zapytałam, nie okazując strachu ani agresji.
-Hehehehe - zaśmiał się jeden z nich- jesteś już dawno za granicami królestwa, dokąd zmierzamy, dowiesz się już niedługo - odpowiedział, uśmiechając złowieszczo.
Położyłam się i postanowiłam cierpliwie czekać, wiedziałam, że próby ucieczki w niczym nie pomogą, czekałam, czekałam i czekałam. Zanim się obejrzałam, była już noc a oni rozbili obóz i rozpalili ognisko, jeden z nich przyniósł mi wody, a oni sami jedli jelenia, nie chciałam pić tej wody, ale po chwili wypiłam ją i położyłam się spać. Kiedy się obudziłam, byliśmy już w drodze po prawie trzech godzinach, byliśmy na samym środku pustyni, gdzie leżało jakieś miasto, wjechaliśmy do tego miasta. Kiedy byliśmy już w mieście, stanęliśmy przed wielką areną, która była przykryta kopułą, słyszałam głosy tysięcy wilków. Otworzono klatkę i zapięto mnie w kajdany i zaprowadzono na arenę, stanęłam na wielkiej arenie, na której znajdowały się tysiące wilków, jeden z nich chyba jakiś król przemówił.
-Ty, będziesz walczyć z dwoma potworami i trzema najlepszymi wojownikami, jeśli wygrasz te pięć walk, zostaniesz z powrotem do swego domu- odpowiedział i machnął łapą i pojawił się potwór. Miał on około dwa metry wzrostu i miał ciało węża tylne nogi konia a przednie smoka i łeb hieny. Rozpoczęła się walka, on uderzył ogonem przede mną, ja odskoczyłam w bok, stwór spróbował mnie ugryźć, lecz rzuciłam się na jego szyję i przegryzłam mu tętnicę. Rozległy się brawa, a potwór leżał martwy, podniosła się jedna z bram, a ja tam pobiegłam, gdy byłam w środku, usłyszałam ,,za 15 minut kolejna walka napiłam się tylko i wyszłam na arenę, gdzie czekał już potwór, którym był gryf .
Uniósł się w powietrze i zaczął lecieć w moją stronę, uniosłam się w powietrze i zaczęłam lecieć wprost na niego, wyminęłam go, ale zadrapał moje ramię. Gryf był na ziemi, a ja go zaatakowałam i ugryzłam w kark, a on padł martwy. Znów brama się uniosła, a ja tym razem miałam pół godziny przerwy. Po tym czasie miałam walczyć z wojownikiem, wyszłam na arenę, zauważyłam, że on ma sztylet, więc stworzyłam księżycowy miecz i walczyliśmy dobre kilka minut, zostałam zraniona w kark sztyletem, ale trafiłam przeciwnika prosto w klatkę piersiową i on padł. Bez przerwy wybiegł kolejny wojownik. Wbiegłam na ścianę i odbiłam się od niej i trafiłam go mieczem w serce, ta walka była prosta i krótka. Kolejne kilka minut przerwy, opatrzyłam rany i wyszłam gotowa na ostatnią walkę. To ten wilk, który mnie porwał ten czarny. Rozpoczęła się walka, on świetnie walczył, miał topór, którym walczył, w pewnym momencie padłam na ziemię, rozległy się brawa dookoła, myśleli, iż umarłam, bo byłam zakrwawiona, a ja wstałam i wbiłam w jego plecy miecz, on padł, brawa się wznowiły i podjechał wóz ciągnięty przez dwa czarne konie.
-Wsiadaj, zawiozą cię tam, skąd przybyłaś- powiedział król, a ja wsiadłam i ruszyliśmy podróż, nie trwała długo, bo konie przez całą drogę galopowały. Wieczorem byłam już na terenach królestwa, a powóz odjechał wraz z wilkiem, który kierował końmi, to była zaskakująca przygoda, zostały mi po niej rany i zapewne zostaną blizny.

Quest zaliczony. Luna otrzymuje 200 Lir.

Lasterius

[właściciel wilka]

Przynależność: Królestwo Dnia
Imię: Lasterius, ale najbliżsi zdrabniali do Last
Wiek: 4 latka już na karku.
Płeć: Basior, jakieś wątpliwości?
Klan: Iluzji, chociaż dzisiaj nie ma z nim nic wspólnego.
Moce: Magia już dawno nie płynie w jego żyłach.
Hierarchia: Zwykły Obywatel, jednak on sam uważa się już za Arystokrację.
Stanowisko: Osobisty doradca króla Ruperta.
Umiejętności: Ktoś ma jeszcze jakieś wątpliwości? Ha, oczywiście jego retoryka i oratorstwo są na najwyższym poziomie. Umie przemawiać i przekonywać z taką subtelnością, że inni nawet nie zauważają jak sprytnie zostali przeciągnięci na jego stronę. Uwielbia się bawić prawdą i nadziejami w taki sposób, że wilki mają go za nikczemnego kłamcę i oszusta. Nie mają jednak żadnych dowodów, słowa tak ciężko wziąć za stabilny grunt do jakiegokolwiek oskarżenia.
Charakter: Najkonkretniej jak się da? Last to zarozumiały i egocentryczny megaloman. Gdyby ktoś zaprosił go na casting filmowy, rolę czarnego charakteru miałby w kieszeni (Cóż, ale najpierw przydałoby się mieć kieszenie). Uwielbia wdawać się w dyskusje z innymi wilkami, gdyż wie że w biegłości w języku nie ma sobie równy. Kłamstwem żongluje naprzemiennie z okrutną prawdą, zważając na każde słowo. Nie wie czy kiedykolwiek był z kimś całkowicie szczery, nawet własna rodzina nie zasługiwała na ten zaszczyt. Uważa się za pępek świata, nienawidzi okazywać pokory, skruchy ani szacunku innym, nawet jeśli na takowy zasługują. Nie jest również zbyt życzliwy ani dobroduszny, te cechy traktuje jako uwłaczające jego godności i niepotrzebne.
Cechy szczególne: Pewnie nie umknie niczyjej uwadze, że nos basiora mieni się lazurem. Nie powinno więc dziwić, że taki sam odcień mają opuszki łap, dziąsła i język. Nawet jego krew jest łudząco błękitna, czym Last bardzo się szczyci. Założyłby się, że jego wszystkie organy mają ten sam odcień, ale jakoś nie palił się zbytnio by to sprawdzić.
Głos: https://www.youtube.com/watch?v=deNnftFxh1I
Rodzina: Jego ojciec Gregory i brat Lenon są woźnymi na zamku Dnia, matka Justice pracuje tam jako strażnik pałacowy. O siostrze słuch dawno zaginął, gdzieś odeszła i już nigdy nie wróciła. Tylko Last wie, co aktualnie robi.
Status: Wolny jak ptak i raczej nie zamierza tego zmieniać.
Lubi: Od dawna ciekawiła go polityka i wszystkie te sprawy dziejące się w zamku. Nigdy nie lubił prostego życia wojownika czy ojca trójki dzieci, zawsze chciał czegoś więcej. Przeczytał masę książek o prawie i zarządzaniu, ciekawiła go historia królestwa oraz zapisy wielkich bitew i wojen. Nie sam przebieg, ale przyczyny ich wybuchu, intrygi i ciekawe historyjki z życia pałacowego. Tyle w kwestii pasji, jednak od zawsze pałał cichą miłością do oskoły(syropu brzozowego), szczególnie lekko podfermentowanego. Może i ma drobne problemy z alkoholem, nie umie sobie odmówić kolejnej beczki ( szczególnie gdy przejeżdża dostawa),ale każdy zwykle przymykał oko na jego upojoną syropem facjatę.
Nie lubi: Bezczelności i zbytniej zuchwałości u wilków, denerwuje go to. Poza tym- oddalać się od okolic zamku oraz gdy ktoś zabrania mu oskoły, gdy jest na głodzie.
Słabości: Jego duma. Jest bardzo delikatna i jeśli ktoś będzie próbował ją zranić, basior traci kontrolę nad sobą. Bywa porywczy i bezduszny, ale nie będzie się godził na taką bezczelność. Poza tym, nie potrafi walczyć, jeśli ktoś rzuciłby się na niego, nie dałby rady stawić mu czoła. Zapewne uciekłby, Last to cuchnący tchórz.
Historia: Urodził i wychowywał się w cieniu murów zamku, gdyż cała jego rodzina pracowała tam jako służba. Był dumnym i nieco zbyt ruchliwym młodzieńcem, lubił bawić się w gronie ulicznych obdartusów, których uważał za kolegów. Nic w tym nie byłoby złego, gdyby pewnego dnia nie okradłby jednego z nadwornych jubilerów (Poszło o kolejny głupi zakład). Używając swoich mocy, zamydlił oczy wilkowi za ladą i sam wyniósł najkosztowniejszą rzecz ze sklepu. Oczywiście kara dosięgła wyłącznie jego, gdyż żaden z jego kolegów nie przyznał się do winy. Lasterius został okrutnie ukarany- zakazano mu korzystać ze swoich zdolności na terenie pałacu, gdyż to one były narzędziem zbrodni. Last musiał się zgodzić. Minęło parę dobrych lat, a moc, tak długo nieużywana, zanikała w jego żyłach. Basior praktycznie nie wychodził poza mury, więc nie było okazji pobawić się nieco magią. Nawet nie zauważył jak moc, niczym nieużywany organ, zredukował się do minimum. Nie mógł na to nic poradzić.
Gdy królowa odeszła, spakował plecak i odszedł z królestwa, nie mówiąc o tym nikomu. Nikt nie znał celu, ani przyczyny, więc niedługo potem o nim zapomnieli. Dzięki tej spontanicznej podróży, ominęła go epidemia, o której on sam dowiedział się po czasie. Parę lat później basior wrócił, nieco starszy i z nowym bagażem doświadczeń. Chciał się nieco zabawić, słysząc o pseudo-wojnie domowej i rozłamie na dwa ,,państwa". Taka okazja mogła się już nie powtórzyć.
Ciekawostki:
> Jego lazurowy nos odbija światło tak dobrze, że wydaje się świecić w ciemności.
> Ze sobą zawsze nosi bukłaczek z oskołą na czarną godzinę
> Marzy mu się stanowisko byle jak najbliżej Ruperta, który w jego oczach już praktycznie został następcą tronu. I w jego interesie jest, by to się spełniło.
> Ma bardzo dobre relacje z siostrą, o dziwo to jedna z nielicznych wilków (o ile nie jedyna), o którą się szczerze troszczy. Może nie daje tego po sobie poznać, ale mu naprawdę na niej zależy.
Liry: 100.
Autor: Finka, Wolfheart13579@gmail.com

Odejście

Opuszcza nas Blue Dream.
Powód: Decyzja właścicielki z powodu "utrudnień".

środa, 23 sierpnia 2017

Od Astarte cd Cerise

Przekrzywiłam głowę.
– Tajemnica zawodowa. Mogę ci jedynie zdradzić, że zapowiada się na razie spokojnie.
– Jasne, tajemnica zawodowa... – wywróciła oczami.
– Dobrze wiesz, że nie mogę zdradzić nic, co widziałam i słyszałam, prócz ogólnych informacji. – mruknęłam. – Takie smutne prawo, nie będę się narażać. Ty mi lepiej powiedz, co tam u narwanej wilczycy z BDSM! Warczała coś na mnie? – zażartowałam.
– Nic. Poszła zwiedzać.
– To masz czas... Dasz się zaprosić na herbatkę? – zrobiłam lennyface.
– Dlaczego by nie. Ale szybko, bo jeszcze coś narozrabiają.
– To nie dzieci, chyba nie puszczą zamku z dymem! – machnęłam parę razy ogonem.
– Chyba. – powiedziała, jakby coś sugerowała.
      Prychnęłam, prowadząc Królową do swojej skromnej i zwykłej pozornie nory.
Przepuściłam Cerise przodem. Ona, jako iż odwiedziła moje mieszkanie i jednocześnie pracownię już parę razy, od razu skierowała się ku prawej ścianie.
    Po chwili już skakałyśmy po lewitujących kawałkach ziemi, kierując się ku głównej komorze stworzonej z korzeni. Spokojnie już zasiadłyśmy przy niskim, szarym stoliku.
– Jaką? – zaczęłam wymienisć różne rodzaje herbat, które zdobyłam w czasie podróży. Wilczyca gapiła się na mnie, jakby sugerowała, że jestem nienormalna.
– Chyba tą pierwszą...
– Na pewno? Znaczy... W sumie się nie dziwię, sama boję się tego spróbować. Nie wiem, czy nie będą chcieli mnie otruć... Wiem tylko, jakie ma zastosowanie, ale czy jest stuprocentowo niezatrute...
– Tym bardziej. Jeszcze byś miała problemy.
Uśmiechnęłam się i nalałam gorącej wody do filiżanek, która leciała ze specjalnego miejsca na suficie. Było to takie... Źródło najczystszej wody, także deska ratunku w razie zatrucia innych. Takie zabezpieczenie w razie potrzeby ratowania wilków.
– Gdzie właściwie byłaś przez ten czas?
– Tu i tam... W watahach, królestwach... – uniosłam filiżankę ku swojemu pyskowi.

< Ceri? >

wtorek, 22 sierpnia 2017

Od Tenebris Itinerantur

Wyczuwałam charakterystyczną woń. "Tak, jestem przekonana, że te tereny zamieszkują wilki" - powiedziałam sama sobie w myślach, mrużąc oczy. Uniosłam delikatnie pyszczek do góry, tym samym odrywając nos od ziemi. Mój wzrok dokładnie przeskanował okolicę... Już od kilku dobrych tygodni. nie miałam okazji spotkać żadnej istoty zdolnej do mówienia. "Rozmowy" z królikami, które udawało mi się upolować, nie dawały mi żadnej satysfakcji. 
Nie widziałam innego wyjścia - po prostu ruszyłam za najsilniejszym z zapachów. Otoczona przez źdźbła trawy i różnorodne kwiaty, z nosem przystawionym do ziemi, przemierzyłam kolejne kilkadziesiąt metrów. Szczerze mówiąc, to brakowało mi obecności żywej duszy przy sobie. Kogokolwiek, kogo mogłabym poniżyć, albo wyśmiać... Nic na to nie poradzę, ani na moment nie mogłam przestać polaryzować swojego ego. 
- Hej! Ty tam! - w pewnym momencie krzyknął do mnie czyiś głos.
Oderwałam się od ziemi niemalże natychmiastowo, po czym wlepiłam swoje hipnotyzujące spojrzenie w wilka. Zmarszczyłam delikatnie brwi, przyglądając się jego postaci. Granatowy basior o czerwonawych oczach... Zapowiada się ciekawie.
- No cześć, ja tu! - odkrzyknęłam, szczerząc się pod nosem.
- Co..? - zapytał widocznie zdezorientowany.
- Pstro - prychnęłam, zbliżając się do basiora. - Cóż to... Czyżby te tereny zajmuje jakaś wataha? - przechyliłam pytająco głowę, wciąż na pysku posiadając złośliwy uśmieszek. - Tene jestem - dodałam.

<Flow?>

Od Aarona CD. Blue Dream

Taniec uszami to był mój najlepszy pomysł dzisiaj. Uśmiechnąłem się do Blue i również się zaśmiałem.
- Ja naprawdę  nie rozumiem, czemu jesteś dla mnie miły. - powiedziała znowu o tym samym. Naprawdę nie rozumie, że ja nic do niej nie mam i chcę się zaprzyjaźnić?
- Dla mnie jesteś normalna. Nie jesteś dziwna. Za to jesteś bardzo miła. - po krótkim namyśle, jej odpowiedziałem.
- Dla mnie to jest zupełnie nowe zjawisko. Pierwszy raz spotkałam kogoś w moim wieku, kto ze mnie się nie śmieję... - to zmienia postać rzeczy.
- Zawsze jest ten pierwszy  raz. - powiedziałem wesoło.  -  Pierwszy oddech, pierwszy raz, kiedy otworzysz oczy, pierwsza osoba, która się z ciebie śmieję, pierwszy przyjaciel, można wymieniać i wymieniać aż się życie skończy. - dodałem już ciszej.
- Chyba masz rację... - odpowiedziała mi. To się cieszę.
- Dziękuję za przyznanie mi tego. - odparłem z wielkim uśmiechem na pyszczku. Może uda mi się ją jakoś do siebie przekonać. Nie mam tu żadnego przyjaciela, a ona wydaję mi się w tej sprawie idealna. Sama nie ma przyjaciela i potrzebuję osoby, której można zaufać. Zresztą jak już mówiłem, wydaje się bardzo milutka.
- Wiesz może, gdzie się znajdujemy...? - pisnęła cichutko zaniepokojonym głosem. Sam nie mam pojęcia.
-Szczerze, nie wiem, ale może uda się odnaleźć drogę. - odpowiedziałem. Mam pomysł. Złagodzi trochę atmosferę i może szybciej coś znajdziemy.  Dotknąłem łapą Blue.
- Berek! - krzyknąłem i zerwałem się z miejsca, uciekając.
<Blue Dream? Krótkie ale jest ;) >

Tenebris Itinerantur


[Livando]

Przynależność: Królestwo Dnia
Imię: Tenebris Itinerantur, zdrobniale - Tene.
Wiek: Trzy lata
Płeć: Wadera
Klan: Klan Czasu
Moce:
Teleportacja - przenoszenie się do dowolnego miejsca na świecie.
Podróżowanie w czasie - cofanie się w czasie, spoglądanie w przyszłość. Pojawia się tam jako duch.
Przywracanie dowolnego przedmiotu, do poprzedniego stanu rzeczy (np. naprawa rozbitego dzbanka)
Potrafi spowalniać czas, lub go przyspieszać.
Przy każdej pełni księżyca może "naprawić coś" w swoim życiu. Przybiera postać siebie sprzed np. kilku miesięcy, dzięki czemu może zmienić swoje decyzje.
Hierarchia: Obywatel
Stanowisko: Strażnik, wojownik
Umiejętności: Na początku wręcz jestem zmuszona dopisać tutaj "uprzykrzanie życia innym". Jeżeli będzie miała ciebie na oku, uwierz, że słownictwa które zostanie użyte wobec ciebie, nie będzie zbyt miłe. Ponad to, podczas snu często miewa różne wizje, które najczęściej w krótkim czasie wcielają się w życie. Począwszy od tego, co jutro upoluje na obiad, kończąc na przyglądaniu się czyjejś śmierci. Ciekawe, czyż nie? Jest bardzo zwinna, szybka i silna, gdyż w młodości potrafiła trenować do upadłego, aby w przyszłości zostać wojownikiem. Po części ją do tego zmuszano, ale nie wgłębiajmy się w szczegóły...
Charakter: Przedstawiam wam Tenę, wilczycę jakich mało na tym świecie - mającą praktycznie wszystko w czterech literach. Z pozoru wydaje się być aroganckim, pełnym zadufania wilkiem. Nowo poznanych traktuje z dużym dystansem, nigdy nawet nie próbuje mówić o sobie zbyt wiele. Choć nie wygląda na taką - jest bardzo zakompleksiona. Można powiedzieć, że nienawidzi siebie. Mimo wszystko stara się zachowywać kulturalnie i odpowiednio do każdej sytuacji, lecz zdarzają się momenty, gdy po prostu musi coś dopowiedzieć w złośliwy lub niemiły sposób. Taka jej natura i dotychczas nikt, nic na to nie poradził. Nie miała okazji poznać kogoś bliżej, lecz w głębi duszy pragnie wpaść kiedyś, na jakiegoś wilka, który "odmieni" jej życie. Wiele istoto żywych mogłoby tylko jej pozazdrościć tych wszystkich mocy, które posiada, lecz osobiście praktycznie w ogóle z nich nie korzysta. Robi to w ostateczności, ponieważ zdaje sobie świadomość z tego, że swoimi wybrykami może mocno namieszać w czasie.
Cechy szczególne: Dosłownie rażące, czerwono-żółte oczy. Srebrny nieśmiertelnik, z którym nigdy się nie rozstaje. Tak zwane czarne "skarpetki" na tylnych łapach.
Głos: Selena Gomez - Same Old Love
Rodzina:
Matka - Henna. Szarawa wilczyca, która uwielbiała przyozdabiać swoje ciało różnymi wisiorkami i bransoletkami. Nie żyje.
Ojciec: Wayn. Czarny, delikatnie podchodzący pod granatowy basior. Potrafił w kilka godzin stworzyć arcydzieło na zwykłym płótnie. Nie żyje.
Rodzeństwo:
Xedra - wilczyca całkiem podobno do Tene. Charakteryzuje się swoją figlarską naturą. Uwodzi każdego po kolei.
Ion - dobrze zbudowany, wyglądem przypominający zwykłego wilka basior.
Status: "Wciąga jak gra video. Kradnie cenny czas"
Lubi:
- Słuchać muzyki.
- Przebywać w samotności.
- Jeść herbatniki, przy tym popijając je herbatką (najlepiej z mlekiem)
- Dokuczać innym, uprzykrzać komuś życie.
Nie lubi:
- Przebywać w centrum uwagi lub tłumie wilków.
- Nienawidzi sytuacji, w których jest przez kogoś obrażona. W momencie potrafi rzucić się z pazurami na kogoś takiego.
Słabości:
Jeżeli w momencie wygarniesz jej WSZYSTKO, ale to dosłownie WSZYSTKO dodając choćby nutkę zrozumienia, w momencie uciszy się na kilka dobrych minut.
Łaskotki. Tak, posiada je i zdecydowanie mogę zaliczyć je do tej grupy. Będzie zwijać się ze śmiechu - a w najgorszym przypadku rzuci się na ciebie.
Historia: Co tu dużo mówić... Narozrabiała w swojej watasze, okay? Urodziła się podczas wojny. Zdecydowanie nie można powiedzieć, że "wiodła sobie spokojne życie". Przez kilka najbliższych miesięcy życia nawet nie wyglądała z jaskini. Szkolona była na wojowniczkę, albo jak ją nazywali "nową nadzieję". Mówiono do niej "dziecko czasu". Tamtejsi prorocy wierzyli, że narodzi się szczenie z mocami związanymi z czasem i cofnie się, aby naprawić wszystko. Jak można było się spodziewać - coś nie wypaliło, a wraz z naprawą błędu z przeszłości, pojawił się kolejny - za bardzo nagięła czasoprzestrzeń, tym samym wprowadzając nieodwracalne zmiany. Można powiedzieć, że tak naprawdę nigdy się nie urodziła. Nie doszło do spotkania jej rodziców podczas bitwy. W "nowej rzeczywistości" wyzwano ją od wiedźm i innych takich, chciano ją zabić. W porę udało jej się uciec i zupełnie przypadkowo trafić na te tereny.
Ciekawostki: -
Liry: 100.
Autor: Hw - Asia1509 Email - asiasimsy@gmail.com

poniedziałek, 21 sierpnia 2017

Od Cerise CD. Astarte

Gdy tylko Astarte wypadła z biblioteki, podeszła do mnie Luna, z nieco zniesmaczonym wyrazem pyska. Przez chwilę po prostu stała obok, przyglądając się, jak poprawiam księgi na półkach. Kiedy skończyłam, spojrzałam na nią, uśmiechając się lekko.
- Jesteś wolna, odpowiedziałaś na moje wszystkie pytania - oznajmiłam. - Ja muszę jeszcze coś załatwić, więc poproś któregoś ze strażników, aby pokazał ci zamek.
Luna kiwnęła głową, choć nie wyglądała na zbyt chętną do realizacji mojego pomysłu.
- Jak tylko nie będę zajęta, to mogę pójść z tobą na polowanie - dodałam. Na pyszczku lukrecjowej wilczycy pojawił się uśmiech. Z gracją opuściła bibliotekę, pozostawiając mnie samą.
Mi się wydaje, czy ty lubisz uszczęśliwiać innych, co, Cerise? - usłyszałam w swojej głowie głos Beignet'a, który wskoczył sobie na biurko i przyglądał mi się.
- Wiesz, czasami po prostu źle się czuję, jeśli tego nie umiem - odpowiedziałam, podchodząc do niego i drapiąc go za uchem. Kocur przymknął oczy z rozkoszy i zamruczał głośno.
- Miałaś coś załatwić - przypomniał mi po dłuższej chwili.
- Racja - przyznałam. Wyszłam na korytarz i pobiegłam do zamkowej zbrojowni. Otworzyłam ciężkie dębowe drzwi i weszłam do dość ciemnego pomieszczenia. Na stojakach wciąż wisiały zbroje i kolczugi, większość z nich ciągle była w doskonałym stanie. Zaczęłam przechadzać się od manekina do manekina, poszukując odpowiedniego okrycia dla Luny. Była w końcu wojowniczką, powinna mieć jakąś ochronę podczas wszystkich bitew, które przyjdzie jej stoczyć pod flagą Królestwa Nocy. Nie wątpiłam w jej obecność w naszych szeregach w trakcie najbliższej walki.
>>> <<<
Odetchnęłam głęboko, wciągając do płuc świeże leśne powietrze. Nowa obywatelka jeszcze nie skończyła swojej wycieczki po zamku, więc wybrałam się na krótki spacer po Puszczy Półmroku. Krótki... Dzięki przemieszczaniu się cieniem zawędrowałam na Ziemie Niczyje znacznie szybciej, niż idąc normalnie. Zaczęłam rozglądać się w koło i węszyć, poszukując Astarte. Cóż, skoro już tu byłam, to mogłam się od niej dowiedzieć, jak ma się sytuacja w królestwie mojego kuzyna.
Nagle poczułam znajomy zapach pewnej błękitnookiej kronikarki. Rozejrzałam się wokół, jednak nie dostrzegłam ani beżowego futra Astre, ani jej podartego płaszczu.
- Miło cię znowu widzieć! - zawołała stara znajoma, znikąd pojawiając się tuż obok mnie. Podskoczyłam, zaskoczona. Przecież jej przed chwilą tutaj nie było... Widząc moją minę, Astarte roześmiała się.
- Jako królowa powinnaś wiedzieć, kiedy ktoś się do ciebie zbliża - stwierdziła, wciąż się uśmiechając.
- Cóż... Nie miałam tak dobrej nauczycielki jak ty, która by mnie tego nauczyła - zaśmiałam się.
- A tak na poważnie, co cię tutaj sprowadza? Zamierzasz szpiegować? - Puściła do mnie oko.
- Nie, tak przechadzka dla zdrowia. Wiesz dobrze, że powietrze w zamku i ciągłe spojrzenia strażników mi nie służą - odparłam szczerząc się. - Przejrzałaś mnie. Powiesz mi, co tam u mojego drogiego kuzyna?

<Astarte?>

Od Blue Dream CD Aarona

Ledwie od tamtych zdołałam uciec a teraz ten nowy, inny biały basiorek. Niby nie wyglądał groźnie jak tamci, nie patrzyło mu się źle z oczu ale jego zachowanie... Jego zachowanie wzbudzało u mnie niepokój. Jeszcze żaden rówieśnik nie był dla mnie tak miły, więc dlaczego on? Co chciał tym osiągnąć? Przecież inni się ze mnie śmieją... Nie wiem i raczej nie chciałam poznać tak szybko odpowiedzi.
Teraz znowu chciałam znaleźć się jak najdalej od niego, jednak w trakcie ucieczki po raz kolejny wpadłam na tamtą zgraję z wcześniej. Na sam mój widok zaczęli się śmiać, pobiegłam w innym kierunku. Może byłam już kawałek od nich ale usłyszałam, jak ten biały mówi do nich wystarczająco głośno, chyba ledwo utrzymywał spokój.
On mnie bronił? Dlaczego?
Rozejrzałam się po miejscu, do którego dobiegłam. Teraz ewidentnie nie wiedziałam gdzie jestem. Wyglądało to na jakąś ścianę z drzew, nawet jak szukałam wzrokiem możliwości jakiegoś obejścia to nie było go. Za sobą usłyszałam czyjeś kroki i głośny oddech. Odwróciłam się przestraszona. O, to on, ten Aaron.
-O matko, jesteś szybsza niż myślałem- wysapał ale zaraz stanął i się uśmiechnął. Wskazał łapą za siebie.- Tamtymi się nie przejmuj, to tylko banda palantów.
Słysząc co on mówi, aż usiadłam zaskoczona. Dlaczego on to mówił? Czemu tak robił? Widząc moje nieme pytania na pyszczku, zrobił krok do przodu. Widząc mój brak reakcji, zbliżył się jeszcze trochę, aż był niecałe pół metra ode mnie.
-Po co to robisz?- Zapytałam nie rozumiejąc jego zachowania wcale a wcale. Nachylił się ku mnie jeszcze bardziej z niewinnym spojrzeniem.
-Bo tak. Wyglądasz na milutką- odparł tak szczerze, że zbiło mnie to z tropu. Zrobiłam krok w tył.
-Ale jestem inna- powiedziałam cicho.
-I? Ja też odstaje przez uszy- rzekł poruszając nimi. Faktycznie, nie należały do typowych wilczych. Nagle wręcz zaczął nimi tańczyć (XD), nieświadomie zaśmiałam się cicho. Przestał patrząc na mnie wesoło.
-Widzisz?
-Ale co?- Spytałam nie rozumiejąc.
-Umiesz się śmiać- wyjaśnił.- Jak każdy.
Po czym kontynuował te dziwne pląsy. Im dłużej na to patrzyłam, tym bardziej z trudem hamowałam siebie zakrywając pyszczek. Dopiero pod koniec, wybuchłam śmiechem.

<Aaron? XD>

Od Aarona - CD. Blue Dream

Kiedy przepchnąłem się przez te krzaki, ujrzałem młodą waderkę, była w moim wieku.  Usiadłem przed nią.
- Cześć, Aaron jestem! - powiedziałem miło. Ciekawe czemu tak bardzo nie chciała stąd wyjść.
- Nie śmiejesz się ze mnie...? - pisnęła cichutko. Czemu ją to tak dziwi?
- Niby z czego miałbym się śmiać? - dodałem pewny siebie. 
- Ze mnie... - odwróciła wzrok. - Z moich włosów i ogona... - powiedziała tak cicho, że ledwo ją usłyszałem. 
- Nie ma z czego się śmiać. - odpowiedziałem jej uśmiechnięty od ucha do ucha. - Każdy jest inny,  jeden normalny i nudny, a drugi wyjątkowy i wartościowy, jak ty. Wracając, jak masz na imię? - spytałem, zmieniając temat.
- Jestem Blue Dream... Choć po co ja z tobą rozmawiam. Pewnie udajesz miłego, żeby potem się ze mnie nabijać. Ja już pójdę... - powiedziała zrezygnowana. Odwróciła się i już miała odejść, kiedy położyłem łapę na jej plecach. Nie chciałem, żeby odeszła, w końcu to przeze mnie jest jej smutno. 
- Ja taki nie jestem... - dodałem cicho. Opuściłem łapę. Mam nadzieję, że nie wykorzysta tego. No tak, nadzieja matką głupich.
Spojrzała tylko na mnie i zaczęła uciekać. Wykrakałem w myślach... Zacząłem ją gonić. Doganiałem ją. Byłem już bardzo blisko. Nagle z krzaków wyszła grupka innych wilczków. Wilczki zaczęły gapić się na Blue i śmiać się z niej pod nosem. Przełknęła ślinę i zaczęła iść w inną stronę. Zatrzymałem się i spojrzałem wrogo na szczenięta.
- Co wy sobie myślicie? Ona wam coś zrobiła?! Skrzywdziła was?! Nie? To, czemu z niej szydzicie?!? To, że się różni to, co?! Ja mam elfie uszy i to jakoś wam nie przeszkadza! A wy? Jesteście zwykli, nudni! Szydzicie z wadery, która może przez was nawet zginąć! A teraz żegnam, spróbuję ją dogonić! - powiedziałem w miarę spokojnie. Oczywiście spokojnie w takiej sytuacji.
Zerwałem się jak burza, żeby ją jeszcze dogonić. Biegłem sprintem, mając nadzieję, że ją jeszcze zobaczę...
<Blue Dream?>

niedziela, 20 sierpnia 2017

Od Astarte CD Cerise

Astarte wzrokiem szukała odpowiedniego roku na okładkach książek. Dotarła do nich i telekinezą ściągnęła je z półek. Trzymając je tuż przed sobą, ruszyła pod swoją ulubioną ścianę.
一 Królowo, mogę tu zostać? Być może będę potrzebowała przepisać te spisy umarlaków... Kto to w ogóle spisywał?
一  Ja. 一  powiedziała tylko.
一  A w Dnia? 一  mruknęła, przewracając kolejne kartki.
一  Nie wiem. 一  wzruszyła ramionami.
一  Dobra! To może ja pójdę na przeszpiegi 一  zażartowałam 一  a Ty zajmiesz się tą narwaną waderką. 一  poruszyła parę razy brwiami, ruchem głowy wskazując obserwującą je z cienia wilczycę.
Uśmiechnęła się szeroko, a w jej oczach mignął cień wrednej części charakteru.
一   Rozkazujesz mi? 一  powiedziała poważnym tonem królowa.
Pokazała jej język.
一  Nieee, to była propozycja.
Założyła ponownie kaptur swej podniszczonej peleryny, kładąc uszy. Pytająco spojrzała na Cerise, gdy chciała schować księgi. Ta kiwnęła głową i po chwili już wybiegała z terenów, przechodząc na te należące do Królestwa Dnia.
***
一  Rupert! 一  wrzasnęła na cały zamek, stojąc w progu. Odpowiedziały jej szybkie i zdenerwowane kroki.
一  O, Astarte do nas wróciła! 一   zawołał jeden z trzech strażników, który zszedł na dół.
一   Jak widać. Gdzie wasz szefunio? 一   machnęła parę razy ogonem.
Zarzucili głowami w stronę schodów. Z taką eskortą ruszyła na górę, po drodze rozmawiając z Anubisem.
Bez specjalnego pukania weszła do komnaty, w której przebywał lider Królestwa Dnia.
一  Witam, witam 一  uśmiechnęła się chytrze, przekrzywiając głowę. Wyprzedziła jego wypowiedź 一 Jak widać, wróciłam na stare śmiecie i postanowiłam zapoznać się z obecną sytuacją. Kto spisywał kroniki pod moją nieobecność, jaką macie sytuację i te inne pierdółki.
Czuła na sobie wzrok władcy, który skanował ją od uszu po pazury łap.
一  Po co ci ta peleryna, skoro i tak nawet nie chroni przed wiatrem? 一  zapytał, unosząc brwi.
Odwróciła głowę i przeskanowała materiał. Wzruszyła barkami.
一  Kiedyś była bardziej przydatna. Czego się spodziewałeś, Królu, po dwóch latach? Nie dołączałam do watah ani nie miałam za bardzo czasu w czasie ucieczek przed kanibalami, by przejmować się stanem ciucha. A teraz proszę o te informacje, które wcześniej wymieniałam.


< Ceriiiiiiiiiiiii? Ni miałam pomysłu O3O > 

Od Blue Dream

-To jest wilk?
-Ufo!
Ich śmiech jest straszny.
Boję się.
Chciałam jedynie się zapytać o to, gdzie jestem bo nie wiem. Akurat nawinęła się grupa młodych osobników, może trochę starszych ode mnie. Podeszłam i nieśmiało zapytałam ale gdy oni się odwrócili... Przez chwile się patrzyli a zaraz ruszyli w moim kierunku wyzywając i przy tym się śmiejąc... Natychmiast zaczęłam uciekać, wskoczyłam w krzaki licząc na to, że nie znając tego nowego otoczenia, może uda mi się ich zgubić. Liczyłam na cud błądząc czując cieknące łzy. Po jakiejś chwili na horyzoncie co rusz gałązek dostrzegłam dość grube drzewo, do którego prawie się przytuliłam roztrzęsiona. Oni gdzieś tam byli, słyszałam ich...
-Dzieciaki, natychmiast wracać do domu!- Ryknął jakiś silny głos dorosłego wilka. Nie wiem kim on był, może rodzina ale gromada zamilkła i mamrocąc złośliwie odeszła. Zostałam sama. Trzęsąc się położyłam główkę na łapkach cicho płacząc.
Trzask gałązki.
Natychmiast podniosłam głowę przestraszona.
-Ej, wiem o tym, że ktoś tu jest. Pokaż się- odezwał się inny szczeniak. Jego głos nie wydawał się taki, jak u poprzednich, raczej był... przyjazny? Milczałam jak zaklęta, ba, nawet oddech wstrzymywałam. Zrobił krok na przód.- Wyczuwam cię. No weź, pokaż się. Ja nie taki zły.
-Nie- wyrwało mi się. To był błąd, bowiem znalazł się jeszcze bliżej. Już tylko ostatni krzak nas oddzielał a ja nie miałam gdzie uciec przez to ogromne drzewo i brak innych dróg ucieczki. Odruchowo wstałam i skuliwszy się, starałam się być dzielna, dlatego też otarłam szybko łzy i dalej się trzęsąc modliłam się, żeby odszedł.
-Nie wstydź się- westchnął. Jego nos zaczął się przeciskać między gałązkami.- Rany, jak tu wejść?
-Nie podchodź- pisnęłam. Usłyszałam jak się zatrzymał.
-Czemu?
-Bo będziesz się śmiał.
-Czemu?
Brakowało już mi powodów... Niestety, jego głowa już się do końca przeciskała, patrzyłam na niego przerażona jak całkiem przeszedł.

<Aaron? xD>

Aaron

[praca autorki postaci]

Przynależność: Królestwo Nocy
Imię: Aaron
Wiek: Rok i kilka tygodni
Płeć: Basior
Klan: Klan Lodu
Moce: Oddychanie pod wodą, zamiana w dowolne wodne zwierzę, pociski z wody, zamrażanie drobnych powierzchni wodnych, tarcza z lodu, pociski z lodu i zamrożenie przeciwnika na minutę.
Hierarchia: Obywatel, w przyszłości chciałby zostać zaklinaczem zwierząt.
Stanowisko: Za młody
Umiejętności: Za młody
Charakter: Aaron jest bardzo narwany jak na swój wiek. Kocha być aktywny. Uwielbia biegać, pływać i spacerować. Lubi poznawać innych i nie sprawia mu to najmniejszego problemu. Choć ma takie dni, że wstydzi się swoich uszu. Aaron jest bardzo miły i ufny. Zaufał ci? Tak łatwo się go nie pozbędziesz. Czasami tęskni za mamą i zastanawia się, co by było gdyby miał ojca. Może byłby dalej w starej watasze i nie trafił do Królestwa Nocy? Możliwe, że nigdy się nie dowie.
Cechy szczególne: Elfie uszy
Głos: Za młody
Rodzina: Nadrix - matka, mieszkał z nią w pewnej watasze aż zmarła, a dokładniej została zamordowana.
Status: Za młody
Lubi: Sport, poznawanie, innych, towarzystwo
Nie lubi: Nudy, egoistów
Słabości: Hałas, nuda, samotność, strata kogoś bliskiego.
Historia: Aaron urodził się w normalnej watasze, wychowywał się normalnie. Pewnego dnia ktoś wtargnął do ich jaskini i zabił jego matkę. On tak się załamał, że uciekł z watahy i wyruszył w podróż w celu znalezienie nowego domu. Znalazł dwa królestwa: Nocy i Dnia, dołączył do Królestwa Nocy
Ciekawostki: Nigdy nie poznał ojca. Możliwe, że nawet go nie miał, a matka zaszła w ciąże za pomocą jakiś magicznych proszków czy eliksirów.
Liry: 100
Autor: Howrse: Ewaa | email: ewa.klos.torun@gmail.com |

Blue Dream


[lineart - wyszukiwarka, pozostałość stworzona przy współpracy Luna34 i Ewaa z howrse]
 
 
Przynależność: Królestwo Nocy
Imię: Blue Dream, można skracać jej imię do samego Blue albo Dream, nawet inicjały BD, dalej droga wolna. Złośliwcy nazywają ją Ufo
Wiek: 1 rok
Płeć: Wadera
Klan: Kosmosu
Moce: na razie odkryła moc przemiany materii (tylko swojej, np. zmiana kształtu na znacznie podłużny przypominający węża) i grawitację (osłabia lub zwiększa, głównie na sobie)
Hierarchia: Obywatel
Stanowisko: za młoda
Umiejętności: za młoda
Charakter: Blue jest dość jak nie bardzo nieśmiała, wręcz chorobliwie. Niespecjalnie ciągnie ją do poznawania innych, spodziewa się byciem obiektem drwin, co głównie tyczy się szczeniąt, a na to jest bardzo wyczulona. Nic więc dziwnego, że jeśli już musi pozostać na zewnątrz, to najczęściej chowa się po krzakach. Ma wiele kompleksów na punkcie swoich włosów i ogona, nie wińcie jej. Mimo tego, gdyby ktoś się z nią tak naprawdę chciałby zaprzyjaźnić, to trzeba wiedzieć jedno - wierniejszego towarzysza nie można sobie wyobrazić. Stara się być wesoła, jest bystra i nad wiek rozumna. Na ogół jest niesamowicie cicha.
Cechy szczególne: Jestem pewna, że nigdzie nie znajdziecie nigdzie indziej kosmosu zamiast włosów i ogona.
Głos: jak dorośnie i znajdę coś dobrego XD
Rodzina: Sol i Urania
Status: za młoda
Lubi: przebywanie w samotności, wierność, taniec
Nie lubi: dokuczania, bycie odmieńcem
Słabości: ma ogromne kompleksy na punkcie tego, co ma za włosy i ogon. Brzmienie największych dzwonów to dla niej tortura.
Historia: Zasadniczo Blue Dream nie urodziła się na Ziemi, a w galaktyce w pewnego rodzaju watasze jednego typu wilków, a mianowicie Wilków Eteru. Ten typ wilków składa się z ogólnego bytu, który może przyjąć najróżniejsze kształty. Niestety, mała nie urodziła się jako ten gatunek, przeważał w niej gen ziemskiego wilka, co się zdarza niezwykle rzadko. Jej podobieństwo do ziemskich wilków było tak porażające, że rodzice porzucili ją mając nadzieję, że na Ziemi ułoży sobie życie, przynajmniej tak sobie wmawia. Tak na prawdę to była skazą rodzinną...
Ciekawostki: Nocą jej włosy i ogon są bardziej "żywe", bowiem tamtejszy kosmos potrafi się przemieszczać i zmieniać kolory. Nie da się uciąć jej tej przestrzeni, jak już się wyrwie kawałek, ona natychmiastowo zmienia się w pył.
Liry: 100
Autor: Luna34 , elcia.raczek@gmail.com

sobota, 19 sierpnia 2017

Od Cerise CD. Astarte

 - Opowiadaj, królowo. Co mnie ominęło? Nie wiem, czy wciąż pozostaję chroniona - powiedziała Astarte po chwili krótkiej rozmowy na temat zmian. Poza rozmiarem skrzydeł, chyba nic się w niej nie zmieniło. Te same błękitne ślepia, ten sam brązowy pysk i lśniące, beżowe futro... Chwilę później puściła do mnie oko i zsunęła kaptur. Luna wlepiała w nią wściekłe spojrzenie, wisząc pod sufitem, uziemiona przez moc mojej starej znajomej. Ja zaś uśmiechnęłam się delikatnie, ale szczerze.
- Oczywiście, nadal pozostajesz chroniona. Więc możesz już ją uwolnić - wskazałam ruchem głowy na unoszącą się dwa metry nad ziemią waderę.
- Się robi, Królowo - odpowiedziała Astre, odwzajemniając uśmiech. Momentalnie moc utrzymująca Lunę w powietrzu zniknęła, a nowa obywatelka Królestwa wylądowała na kamiennej posadzce. Po chwili podniosła się i z warknięciem rzuciła się na nowoprzybyłą. Kronikarka zareagowała natychmiast, ponownie unosząc Lunę i kładąc ją potem na ziemi obok mnie. Lukrecjowa wadera wstała i spojrzała na beżową wilczycę z nieskrywaną nienawiścią w oczach.
- Jak śmiesz...!? - zaczęła, ale jej przerwałam.
- Cisza. Spróbuj ją tknąć, a zostaniesz wyjęta spod prawa - powiedziałam chłodno.
- Ale... ona mnie zaatakowała! - zaprotestowała Luna. - Kim ona właściwie jest?
- To Astarte, neutralna kronikarka, spisująca dzieje Królestwa Nocy i Królestwa Dnia. Należy do Chronionych, a ich nie powinno się atakować. Wracając do twoich pytań, Astre... Nie ominęło cię nic prócz epidemii. Poumierała większość wilków.
- Och... Ktoś to zanotował? - zapytała kronikarka.
- Tak, mam tutaj gdzieś księgi... Będziesz mogła uzupełnić wiedzę.
- Fajnie. To ja pójdę ich poszukać, do zobaczenia, Królowo!
- Czekaj... Ty jesteś królową!? - wykrzyknęła Luna, spoglądając na mnie ze zdziwieniem.
- Znów udawałaś kogoś innego? - upewniła się Astarte, mijając mnie.
- Heheh... Shuddera zabiła choroba, więc tymczasowo jestem Generałem... to się podałam za generała.
- Czyli jesteś królową, tak? Dlaczego mnie okłamałaś!? - zawołała Luna, bliska warknięcia.
- Hej, hej, Luna, to twoja królowa - przypomniała jej Astarte, odwracając się przez ramię.
- Tak, jestem królową - powiedziałam, zanim nowa obywatelka zdążyła się odezwać. - Po prostu lubię udawać zwykłego obywatela.
Nie czekając na odpowiedź, pobiegłam truchtem za starą znajomą, która znikała w jednej z alejek.

<Astarte?>

Od Astarte

Wilczyca spokojnym krokiem wkroczyła na tereny. Wiedziała, że na terenach Królestwa Nocy nikt nie odważy się jej zaatakować. Chyba, że pod jej dwuletnią nieobecność dołączyli nowi obywatele, nie znający starych pracowników.
Nikogo nie było na terenach, bowiem nie natknęła się na żadną żywą duszę. Sytuacja zmieniała się, wraz z dotarciem w okolice zamku. Kręciło się tam sporo wilków, obserwując nieufnie podróżniczkę w podniszczonej pelerynie i kapturze na pysku, którego było widać tylko kawałek, ten najbardziej wysunięty w przód i błyszczące oczy w ciemności.
Zatrzymała się na parę sekund przy krawędzi mostu, obserwując rzekę i chwilę potem ruszyła w stronę wrót. Kiwnęła głową w stronę strażników, którzy odpowiedzieli jedynie krótkimi spojrzeniami. Miała szczęście, że ci byli tymi starszymi, sprzed paru lat. Drzwi zamknęły się za Astarte z ciężkim skrzypnięciem. Wadera chwilę stała, nasłuchując. Do jej czujnych uszu dobiegł cichy głos królowej. Zmrużyła niewidzące oko i niepewnie położyła łapę na niepewnych schodach. Wykreśliła parę niewidzialnych run, składających się w koło. Wyleciał z nich szarawy gołąb i pokierował kronikarką w sobie znaną stronę. Zniknął pod jednym z wielu pomieszczeń, w którym rozpoznała bibliotekę. Zdawała sobie sprawę, że nie powinna tam wchodzić, ale trudno. Otworzyła zasuwkę telekinezą i nawet się nie starała, by być cicho, wkraczając między półki. Zapanowała cisza, jeśli chodziło o głos Cerise oraz innego osobnika, co utrudniało obcej dotarcie do nich. Ni stąd ni zowąd z jednej z alejek wyskoczył wilk. Zawisł nad nią na tak długi czas, że mogła się mu przyjrzeć. A raczej... Jej.
Sierść odcienia między czarnym a granatem, barwa określana jako lukrecjowy i para pokaźnych skrzydeł. Zupełnie innych niż Astry, bowiem pierzaste i ogromne. Oczy niebieskie, na przedniej łapie szary księżyc...
Nim zdążyła chociażby drasnąć pazurami wilczycę, unosiła się w powietrzu z przerażeniem w oczach. Zawisła pod sufitem.
ー Naprawdę, Królowo? Dwa lata mnie nie ma, a już nasyłasz na mnie napalone wadery z BDSM? ー zrobiła lenny face'a. ー Niestety nie jestem z tych lubiących tą samą płeć, a co dopiero...
ー Puść ją, Astre. ー Pamięta jeszcze moje imię? Wow!
ー Pff... Niech sobie przemyśli swoje zachowanie. ー Wbiła szydercze spojrzenie w nową.ー Nic się nie zmieniłaś. ー zwróciła się do królowej.
Wciąż te same skrzydła, nawet nie poharatane, popielata sierść. Szmaragdowe oczy, błyszczące jak parę lat temu, zakrywane przez ciemną grzywkę. I śnieżna część łapy, bardzo odznaczająca się na tle szarego futra.
ー Ty trochę. Skrzydła ci trochę urosły.
ー No cóż... Wciąż mnie denerwują. Może kiedyś będę mogła na nich polecieć. ー skrzywiła sięー Opowiadaj, królowo. Co mnie ominęło? Nie wiem, czy wciąż pozostaję chroniona.
Puściła oczko do Cerise. Czuła na sobie wściekłe spojrzenie napastniczki, wciąż niemogącej się ruszyć. Z łatwością przychodziło jej ignorowanie go, nawet gdy odsłoniła swój pysk z ciemności, zsuwając kaptur.


< Cerise? >   Oboziu, wybaczcie to z tym BDSM, nie mogłam się powstrzymać XD

Flow

Darmowy hosting zdjęć i obrazków
[praca autorki postaci]

Przynależność: Królestwo Dnia
Imię: Flow
Wiek: 4 lata
Płeć: basior
Klan: Wojny
Moce:
Art of War - to moc, która umożliwia Flowowi przewidywanie strategicznych posunięć wroga. Wbrew pozorom nie dotyczy ona tylko bitwy, ale również życia codziennego, kiedy basior jest w stanie dowiedzieć się, co zamierza zrobić dany wilk.
Blitzkrieg - po niemiecku oznacza Wojnę Błyskawiczną. W praktyce chodzi jednak o zdolność ponadprzeciętnie szybkiego planowania.
Radio - ta moc ma niewiele wspólnego z odbiornikiem radiowym. Chodzi tu o możliwość przekazywania komunikatów w myślach nawet do wilków, które znajdują się daleko.
Panzer vor! - to moc, której sam Flow nie ogarnia, a użył jej tylko raz i na dodatek zupełnie nieświadomie. Krążą słuchy, że basior potrafi sprawić, żeby obok niego pojawił się czołg - machina zupełnie nieznana dla wilków.
Hierarchia: Obywatel
Stanowisko: Strateg
Umiejętności: Potrafi bardzo dobrze znosić zimno. Poza tym pieczołowicie kolekcjonuje siniaki, więc można wywnioskować, że ma talent do pakowania się w kłopoty.
Charakter: Ciemna sierść i przynależność do Klanu Wojny, którego nazwa swoją drogą jest bardzo myląca, sprawia, że wyobrażenia wilków mocno odbiegają od prawdziwego oblicza Flowa. Zacznijmy od tego, że młodego stratega charakteryzuje niezwykła otwartość na nowe znajomości. Każdego wilka nazywa swoim towarzyszem. Co z tego, że dopiero go poznał? Towarzysz! Generał? Phi! Towarzysz! Alfa? Towarzysz przywódca! Wadera, w której się zakochał? Cho no tu, towarzyszko! Jest bardzo przyjacielski i dociekliwy, co czyni go niezwykle nachalnym, kiedy ktoś wyraźnie nie chce udzielić mu informacji o sobie, a nawet wyraża niechęć do niego samego. Z tego obrazu Flowa wyłania się również jego niezwykła upartość. Niełatwo sprawić, żeby się poddał, skapitulował. Potrafi bronić swojego zdania ,nawet jeśli jest niesłuszne. Nie boi się głosić odważnych poglądów. Bardzo nie lubi przyznawać się do błędów. Wszędzie go pełno, nie może usiedzieć na miejscu. Pod tym względem przypomina nieco szczeniaka z ADHD. Jeśli trzeba, potrafi zachować się dojrzale, ale sam Flow twierdzi, że go to ogranicza.
Cechy szczególne: Wyróżniają go najróżniejsze akcenty na pysku - kropki, pasek... Poza tym jest przesadnie chudy.
Głos: DJ Antoine ft. The Beat Shaker - Ma Cherie
Rodzina: Nigdy ich nie poznał. Wychowała go stara zaklinaczka zwierząt o imieniu Fauna, która prawdopodobnie umarła ze starości.
Status: Wiele razy już się zakochiwał, ale tym razem szuka kogoś na stałe.
Lubi: Flow to wilk o różnorodnych zainteresowaniach i upodobaniach. Nie jest wybredny, jeśli chodzi o jedzenie, ale najbardziej lubi mięso małych zwierząt. Wręcz ubóstwia śnieg. Lubi przechadzać się po granicy terytorium. Jego specjalnym hobby jest nazywanie wszystkich wokół swoimi towarzyszami.
Nie lubi: Panicznie boi się chorób zakaźnych. Pływać umie, ale nie lubi. Czuje lęk przed osami, ponieważ jedna ugryzła go w przeszłości. Nie cierpi wulgaryzmów!
Słabości: Jak wcześniej wspomniałam, panicznie boi się chorób zakaźnych. Męczy się też dość szybko, jeśli trzeba biec z niemałą prędkością. Ponadto do wykonania niektórych czynności zwyczajnie brakuje mu siły. Skomli, kiedy ktoś z zaskoczenia dotknie jego ogona.
Historia: Flow nie zna swoich rodziców ani nawet miejsca urodzenia. Jego najwcześniejsze wspomnienia uwzględniają jedynie starą waderę Faunę, która najwyraźniej przejęła nad nim opiekę. Była ona zaklinaczką zwierząt, więc uczyła młodego Flowa tego fachu. Szybko okazało się jednak, że takie stanowisko kłóci się z jego predyspozycjami i mocami. Zaprzestał nauki, skupiając się na rozwijaniu umiejętności strategicznych. W kopcu przyszedł czas dorosłości i Flow zdecydował się na opuszczenie miejsca, w którym się wychowywał. Teraz szuka szczęścia tu.
Ciekawostki:
~ Kiedyś chciał zostać krwawym dyktatorem. Ogólnie w dzieciństwie był jakoś bardziej brutalny.
~ Lubi zwierzęta, ale nie ma towarzysza. Boi się, że w obliczu licznych spotkań towarzyskich z innymi wilkami zaniedbałby pupila.
Liry: 100
Autor: Duce | 11oliniiojo@gmail.com

Astarte


[praca autorki postaci]
 
Przynależność: Neutralna. Jest z tego zadowolona, bo gdyby w przyszłości miała nastąpić wojna, byłaby pierwszą z poległych, a tak, to chroni ją prawo. Chyba, że ma być kartą przetargową...
Imię: Wilczyca została nazwana Astarte, na cześć fenickiej bogini miłości i wojny. Rodzice być może chcieli w ten sposób przywołać do wadery moce odpowiednie do tych żywiołów, przeprosić się z bóstwem, a może imię było czystym przypadkiem. Nosi to miano z dumą, niechętnie akceptując zdrobnienia.
Wiek: Jest młoda, bowiem przeżyła p r a w i e pięć lat. Jednak nie widać tego po jej zachowaniu, dopiero czytając jej akta można się o tym przekonać.
Płeć: Niestety, urodziła się... Waderą. Nie polecane jest sprawdzanie tej informacji. A dlaczego "niestety"? Przekonała się, że basiory mają lepiej w życiu. Chyba, że jest się wysoko postawioną wilczycą.
Klan: Astarte urodziła się z żywiołem umysłu i maleńkim skrawkiem światła. Nie wiadomo po kim je ma, gdyż jej matka była głównie z mroczniejszych żywiołów, takich jak krew i mrok, a ojciec... całkowicie nie wiadomo.
Moce: Trzy, jedyne moce Astarte nie są w żaden sposób związane z boginią od której ma imię i nie są też jakieś spektakularne. Najczęściej używa telekinezy, czyli poruszania przedmiotami swoim umysłem. Pod nią na liście są małe, bladoniebieskie kulki światła. Ostatnia to panowanie nad snami. Usuwanie, zmienianie, usypianie, przebudzanie. Wszystko, co może w jakiś sposób uratować ją lub kogoś innego.
Hierarchia: Przeciętny, szary Chroniony, pozostający neutralny do królestw.
Stanowisko: Kronikarz. Po prostu, postanowiła wykorzystać swoją wiedzę zyskaną od matki by spisywać dzieje. Być może gdyby nie jej neutralność, zostałaby szpiegiem czy informatorem.
Umiejętności: Wadera może popisać się umiejętnością dobrego słuchacza i obserwatora oraz tą bardziej nietypową, czyli ładnego pisania, szybkiego czytania i wiedzy o samych początkach królestw. Zna także parę języków -nowych, jak i starych- oraz posługuje się magicznymi runami i zaklęciami. Ma także zdolność analizy, jest z niej świetna aktorka oraz negocjatorka.
Posiada wielu informatorów w różnych miejscach i w różnych grupach, co pozwala jej na szybkie pozyskiwanie informacji.
Charakter: Nie potrafi usiedzieć w miejscu, kocha działanie. Ciężko ją powstrzymać, zrozumieć i przewidzieć. Chadza wyłącznie swoimi drogami, często podejmując ryzyko. Z krytyką należy przy niej uważać. Daje się nieraz we znaki otoczeniu przez swój upór. Emanuje z niej zaraźliwa radość życia. Kocha wymagania, przez co nieustannie podnosi sobie poprzeczkę. Mimo iż posiada niebywały dar przewidywania zdarzeń, nie robi wyrzutów, gdy ktoś nie posłucha jej spokojnej sugestii. Nikomu nie narzuca swojego punktu widzenia i tego samego oczekuje od pozostałych. Bywa istną mieszanką wybuchową. Troszczy się o bliskich i stara się ich ochraniać. Jest gotowa do poświęceń, nawet jeśli w grę wchodzi jej własne życie. Jest bardzo rozsądna oraz poukładana. Bezinteresownie pomaga innym, dla każdego mając czas i gotowość do wysłuchania go. Posiada stabilną osobowość oraz łagodne usposobienie. Jest niemalże niemożliwym wytrącić ją z równowagi lub sprowokować do kłótni. To dyplomatka mająca rozbrajający uśmiech na każdą okazję. Szybko wybacza i zapomina złośliwości. Jest pogodną oraz ciepłą osobą. Nie żali się, nie daje poznać po sobie, że ma zmartwienia. Nadrabia miną i obraca w żart niejeden problem ze swego życia.
Cechy szczególne: Ta smukła i delikatna wilczyca mierzy siedemdziesiąt jeden i pół centymetrów w kłębie, więc jest wzrostu niskiego basiora. Łapy są długie i zgrabne. Ogon... długi, puszysty, jak u zwykłego wilka. Ma biało-beżowe futro, z ciemnoszarymi elementami na końcu ogona, pysku oraz uszach, za którymi często wpina dwa pióra, a przy ważniejszych okazjach- różę. Oczy Astarte są po prostu błękitne, a spojrzenie jednocześnie radosne, zalotne i zamglone. Żadnego białka barwy kości słoniowej, żadnych onyksowych źrenic. Ale mimo to widzi normalnie. Trzeba wspomnieć także, że mięśni prawie nie widać, ale jest wysportowana. Charakterystycznym elementem jej wyglądu jest także duża plama koloru cynamonu na karku. Sprawia wrażenie eleganckiej wilczycy.
Głównym atutem jest jej zwinność, wytrzymałość i szybkość, bo z siłą u niej źle, głównie przez masę ciała, która wynosi ledwo dwadzieścia kilogramów.
Głos: [Nightcore] Evanescence - Bring me to Life 
Rodzina: Aze, matka, która się nią zajmowała najlepiej jak i dzięki której dziewczyna poznała całe dzieje Królestw. Ojca nie poznała, podobno był z Królestwa Dnia. W wyobraźni nazywa go Cadde. Nie miała rodzeństwa. Członkiem rodziny był także miniaturowy, biały smok, który aktualnie przybrał formę jelonka.
Status: Brak. Nie spotkała nikogo, komu by zaufała dostatecznie, by podzielić z nim życie. Co więcej, uważa, że byłby to koniec jej wolności, co dodatkowo zniechęca ją do zawarcia związku.
Lubi: Astarte, jak to wadera, lubi obserwować inne wilki, pływanie i nocne spacery. Ceni porządek i spokój. O dziwo, lubi ( te żywe oczywiście) króliki, mewy i ryby. Żadnego z tych zwierząt nigdy by nie zabiła. Ukojenie w zdenerwowaniu przynosi jej oglądanie kwiatów i muzyka. Z tych pierwszych uwielbia kwiaty lotosu i róże. Kiedy wyjdzie ze swojej jaskini, najczęściej można ją spotkać przy Płonących Wodospadach lub wędrującą niczym duch po terenach któregoś z królestw. Lubi się czasem napić czegoś mocniejszego, zaszaleć lub - na spokojniej - poczytać książkę.
Nie lubi/Słabości: Nienawidzi hałasu. Sprawia on, że ma ochotę skulić się i tkwić w miejscu. Jest to spowodowane wspomnieniami oraz wrażliwością uszu. Strach jest jej dobrze znany, bowiem wypisując wszystkie jej fobie, trzeba by było wyciąć pół lasu. Najczęściej przejawia lęk przed basiorami, lodem i ogniem. Przy grzmocie niemal dostaje zawału, a będąc poddenerwowaną zaczyna krążyć w koło po pomieszczeniu, w którym się znajduje, czy wokół wybranego losowo obiektu. Za wszelką cenę unika walk, większego towarzystwa. Boi się odrzucenia, całkowitej ciemności. No, ale nie róbmy z niej takiego tchórza! Wbrew pozorom w niektórych sytuacjach można wręcz pozazdrościć jej odwagi. A może głupoty... Ile oczu, tyle stwierdzeń!
Historia: Astarte narodziła się w pewnej jaskini na pewnym klifie w pewnej części terenów należących do nikogo. Jej rodzina nie była pełna, więc matki często nie było; polowała, pracowała. Ojciec? Nie znała go, a jedynie raz, jeszcze jako ślepe szczenię, usłyszała jego głos. Wraz z wiekiem coraz bardziej go nienawidziła i zdawała sobie sprawę, co się działo przed jej pojawieniem się. Gdy się uczyła, nie zdobywała przyjaciół; może trafiała na złe osoby, może to ona nie potrafiła się dostosować.
W wieku półtora roku, nastąpił wypadek; uczennica wraz z mentorką, jednocześnie matką, w czasie łowów spadły w klifu. Wadera umarła, chroniąc córkę skrzydłami, a ta jedynie straciła wzrok na jedno oko i zaczęła kuleć. Uratowała ją magiczna hiena, która parę dni potem zniknęła bez śladu.
Pół roku później, mimo wielu prób ucięcia kalendarza, dorosła i ogarnęła swoją psychikę. Ruszyła w świat, by po dwóch latach wrócić znów na tereny neutralne między Królestwami i zostać kronikarzem.
Ciekawostki: Jej ulubioną porą roku jest lato, a znienawidzoną - zima. Gdy jest mroźnie, łazi naburmuszona i trzęsąca się, bowiem ma bardzo niski próg jeśli chodzi o temperaturę. Uwielbia obserwować mewy, biega za nimi jak wariatka.
Liry: 150
Autor: Autorka pragnie pozostać anonimowa.

środa, 16 sierpnia 2017

Od Cerise

Zboczyłam z szerokiej zacienionej ścieżki między drzewa, zwabiona zapachem zająca. Ostatnia epidemia, która odebrała Królestwu Nocy i okolicznym państwom wielu obywateli, coraz bardziej dawała się nam we znaki. Zachorowało i umarło tak wiele moich zaufanych przyjaciół... I brakowało nam wilków na sporej ilości stanowisk. Między innymi polowanie musiałam wziąć w swoje łapy, bo choroba pozbawiła Królestwo wszystkich łowców.
Proszę, niech to polowanie się uda - modliłam się w myślach do Ducha. Jeszcze tylko by tego brakowało, by moi poddani głodowali.
Futerkowe stworzonko, sądząc po zapachu, znajdowało się gdzieś niedaleko. Korzystając z mocy, zaczęłam przemieszczać się po najbliższej okolicy, szukając mojej  ofiary. Jakąś minutę później w końcu zlokalizowałam cel. Zaatakowałam roślinożercę natychmiast po wyjściu z cienia, przez co zając nie miał nawet szans na udaną ucieczkę. Przegryzłam mu krtań jednym sprawnym ugryzieniem i, odczekawszy uprzednio chwilę, by upolowane stworzenie przestało się ruszać, wzięłam je do pyska i ruszyłam w kierunku zamku. Mogłam skorzystać ze skrzydeł lub z mocy i być na miejscu w kilka minut, ale Puszcza Półmroku, jak zwykle, wydawała mi się piękna. Większość drzew miała tutaj czerwone i rdzawe liście, co dodawało tylko uroku temu miejscu. Ptaki cicho śpiewały, a lekki wiatr niósł ze sobą chłód gór. Pogoda idealna jak dla mnie.
Nagle jednak moje rozmyślania i rozkoszowanie się spacerem po udanym polowaniu przerwał pewien interesujący szczegół. Otóż wiatr przyniósł ze sobą zapach nieznajomej wilczycy, która znajdowała się gdzieś w pobliżu i nie należała do żadnego z Królestw.
Może zgodziłaby się dołączyć - przemknęło mi przez myśl. Rezygnując z dalszej przechadzki, wślizgnęłam się w cień i po chwili znalazłam się już znacznie bliżej nieznajomej. Wadera nie mogła mnie wyczuć, bo podchodziłam do niej pod wiatr. Zrobiłam kolejny skok przez cień i... dostrzegłam ją pomiędzy gałęziami. Szła pewnie jedną ze ścieżek, zarazem czujna i zaciekawiona. Wyróżniało ją dość barwne ubarwienie - jej szyja i grzbiet były intensywnie żółte, ponadto końcówki ogona i piór na skrzydłach były błękitne niczym pogodne niebo. Reszta jej futra w cieniu drzew wyglądała na czarną, ale równie dobrze mogła być ciemnogranatowa.
Postanowiłam odegrać przed nią przedstawienie i podać się za Generała Wojowników (którym zresztą byłam), prawą łapę władczyni. Odłożyłam zdobycz na ziemię i ponownie zniknęłam w cieniu, wynurzając się później na ścieżce tuż przed wilczycą. Zaskoczona nieznajoma odskoczyła do tyłu.
- Kim jesteś? - zapytała, lustrując mnie wzrokiem.
- Pytanie brzmi, kim TY jesteś - odpowiedziałam chłodnym głosem.
- Zapytałam pierwsza - zauważyła wadera.
- Ale znajdujesz się na MOIM terytorium - przypomniałam jej. Przez chwilę mierzyłyśmy się wzrokiem.
- Dobrze już - wymruczała nieznajoma. - Jestem Luna. Co to za wataha?
- To nie jest wataha, tego typu stada nie występują w promieniu wielu kilometrów. Jesteśmy w Królestwie Nocy, a ja mam na imię Cerise.
- Królestwo? Myślałam, że to wataha... Wiesz może, czy mogłabym tutaj dołączyć?
- Oczywiście, że możesz. Królowa przebywa teraz niestety poza Zamkiem, ale jeśli chcesz, to mogę już załatwić wszelkie formalności. Jestem prawą łapą królowej - oznajmiłam. Cóż, w większości to, co mówiłam, było prawdą.
- Naprawdę? To super. Którędy do Zamku? - zapytała z entuzjazmem Luna.
- Poczekaj tu chwilkę, a potem leć za mną - odparłam, biegnąc po zostawionego nieopodal zająca.
>>> <<<
- Potrzebuję od ciebie trochę informacji - oznajmiłam, kiedy znalazłyśmy się już w mojej prywatnej bibliotece. Tak, bibliotece - to tam trzymałam wszelkie dane na temat moich poddanych. Wyciągnęłam z szafki pióro, atrament i zwój pergaminu, a potem spojrzałam na Lunę. - Imię już znam, teraz tylko wiek, klan, cechy szczególne, umiejętności i historia.
- Em... a o co chodzi z klanem? - zapytała moja towarzyszka. Przypomniałam sobie, że w watahach mieli rasy, a nie klany.
- To twoja rasa... tak jakby - wyjaśniłam.
- Aha, w porządku. Więc jestem z Klanu Nocy...
 
<Luna? Nie ujawniaj tożsamości Cerise c:>

sobota, 12 sierpnia 2017

 Uroczyście otwieram bloga Dark or Light?
Zachęcam do dołączania i aktywnego pisania opowiadań. Proszę nie zrażać się wyglądem bloga, prace nad nim trwają. Prace na chwilę obecną zakończone.
Mam nadzieję, że wszyscy będziemy się tu dobrze bawić.
Cerise

Luna

Przynależność: Królestwo Nocy
Imię: Luna
Wiek: 3 lata
Płeć: Wadera
Klan: Klan Nocy
Moce:
- Władanie snami innych i swoich
- Kontrolowanie nocy i mroku
- Władza nad księżycem
- Władza nad wodą
- Tworzenie księżycowego miecza
- Zamiana w demona i smoka
Hierarchia: Obywatel
Stanowisko: Wojowniczka, mag
Umiejętności: Doskonale walczy, jest wręcz jedną z najlepszych w tej sztuce. Potrafi bardzo szybko i zwinnie latać, w przestworzach potrafi robić akrobacje typu salta itp. Biega dość szybko. Jest bardzo wytrzymała i zwinna, świetnie pływa. Jest bardzo silna, wysoko i daleko skacze, jest odporna na ból. Potrafi rzucać przeróżne zaklęcia.
Charakter: Luna to bardzo energiczna wadera, jest bardzo inteligentna i mądra. Ma wiele odwagi jest wręcz nieustraszona, niektórzy, którzy ją spotkali w akcji mówią iż nie lęka się nawet diabła. Zawsze stawia na swoim, nie boi się wyrażać swojej opinii, czasem bywa agresywna co raczej może być niebezpieczne dla otoczenia. Stara się być miła i pomocna, ale nie zawsze jej to wychodzi. W stresowych sytuacjach zachowuje zimną krew, nigdy się nie poddaje. Jest nieprzewidywalna i bardzo spontaniczna.
Cechy szczególne: Wyróżnia ją prawie wszystko zawsze robi - to co chce i nie słucha nikogo. Ale tak to ma duże czarne skrzydła i szary księżyc na ramieniu, jej włosy są na końcach błyszcząco niebieskie.
Głos: Jula - Tętno
Rodzina:
- Mama - Iwoa - miła, opiekuńcza wilczyca bardzo kochająca swoją córkę nad wszystko. Wilk Nocy.
- Tato - Paweo - Opiekuńczy, odważny wilk kochający swoją córkę nad życie. Wilk Nocy.
Status: Wolna, szuka, ale czy ktoś zechce taką odmienną wilczycę?
Lubi: Spacery wieczorem i w nocy, wycieczki, przygody, wyzwania, ryzyko, rysowanie, patrzenie w gwiazdy i księżyc i wiele innych rzeczy .
Nie lubi: Chamskiego zachowania, samolubstwa, wczesnego wstawania i kilku innych rzeczy.
Słabości: Problem z kostką - nie może biegać na dłuższe dystanse bo strasznie zaczyna ją boleć tylna prawa kostka.
Historia: Urodziła się w dość dużej watasze jako jedyne dziecko pary alf. Była szczęśliwa, miała wszystko co chciała. Jak dorosła jej rodzice chcieli aby wyszła za mąż za kogoś, kogo nie kochała i postanowiła uciec. Po pewnym czasie tułaczki odnalazła to królestwo.
Ciekawostki: Ma bliznę na prawym ramieniu, jej księżyc na ramieniu świeci, gdy świeci jej moc jest o wiele większa niż zwykle.
Liry: 300.
Autor: Wilczyca02 (chwilowo Wilczyca Luna) e-mail Wilczyca02@onet.pl
jako smok

Ostatnia z mocy została usunięta, aby nie robić z postaci boga. Rzucanie zaklęć zostało przeniesione do umiejętności.

Cerise

[praca autorki postaci]
Przynależność: Królestwo Nocy
Imię: Cerise
Wiek: Piętnaście zim, długowieczna.
Płeć: Wadera, jakby ktoś miał wątpliwości.
Klan: Klan Mroku, odziedziczony po ojcu.
Moce:
*Shademotion - przemieszczanie się cieniem;
*Blackhaze - tworzenie czarnej mgły;
*Blackhole - tworzenie czarnej dziury;
*Whitehole - tworzenie białej dziury, wydalającej to, co pochłonęła czarna dziura
*Protection - odporność na czytanie w myślach i inne ataki mentalne.
Hierarchia: Władczyni Królestwa Nocy
Stanowisko: Mag, tymczasowo obejmuje również stanowisko Generała Wojowników.
Umiejętności: Cerise to mistrzyni władania sztyletem, wilczyca zwinna i szybka. Dobrze radzi sobie z wszelką wspinaczką oraz nie najgorzej pływa. Zna kilka języków, między innymi smoczą mowę. Nauczyła się również wielu zaklęć, co umożliwia jej zajmowanie stanowiska maga. Została również obdarzona kreatywnym umysłem, wskutek czego potrafi zrobić coś z niczego. Posiada również zdolności empatyczne, dzięki którym nie ma problemów na spojrzenie na świat z cudzej perspektywy.
Charakter: Rola królowej pod pewnymi względami wyszła marzycielskiej i opiekuńczej Cerise na dobre. Wiedząc, że zaniedbując Królestwo naraziłaby poddanych na niebezpieczeństwo, wilczyca usiłuje być odpowiedzialną i przyziemną władczynią. Przy tym usiłuje zachować coś ze swojej dobrej natury - stara się być miła, uprzejma i dodatkowo przekonać niższych rangą, aby mówili jej po imieniu. Dba o dobro swoich poddanych i z cierpliwością wysłuchuje ich próśb i zażaleń, z wielkim zaangażowaniem rozpatrując osobno każdy problem. Nie wdaje się w niepotrzebne walki, gdyż nienawidzi wojen - wszelkie spory stara się rozwiązywać na sposób dyplomatyczny.
Praktycznie nie okazuje uczuć, a nawet jeśli, to nie mówi o nich. Zazwyczaj woli słuchać niż mówić, za wyjątkiem rozmów z dobrze znanymi jej osobami. Bywa dość tajemnicza i ciężko stwierdzić, o czym aktualnie myśli. Biorąc pod uwagę jej kreatywny umysł i marzycielską osobowość - może być to wszystko, w szczególności, jeśli odbiega od codziennego życia. W wolnych albo luźniejszych chwilach często się zamyśla. Jest introwertyczką, a najbardziej lubi spędzać czas na czytaniu książek w swojej komnacie bądź samotnych spacerach po lesie.
Mimo łagodnej osobowości Cerise bywa stanowcza, uparta i zdarza się jej pokłócić z innym wilkiem, jeśli zależy jej na danej sprawie. Odczuwa silne emocje, nad którymi jednak zazwyczaj panuje - te negatywne przekłada na sztukę. Wszystkie jej więzi z innymi - takie jak przyjaźń i miłość - są bardzo głębokie, przez co zdrada bardzo ją boli. Raczej nie potrafi zaufać drugi raz osobie, która ją zdradziła, przynajmniej nie całkowicie.
Czasami, w samym środku nocy, zdarza jej się wymknąć z zamku i jedną z łódek popłynąć na środek jeziora aby uspokoić się, pomyśleć czy chociażby popodziwiać księżyc i gwiazdy.
Oto właśnie Cerise.
Cechy szczególne: Wilczyca o szczupłej sylwetce, parze ptasich skrzydeł i puszystej popielatej sierści. Na oczy, koloru szmaragdów, zazwyczaj opada jej kruczoczarna grzywka. Jej nos jest czarny. Wyróżniającym ją detalem jest śnieżny kolor jednej z jej łap.
Poza tym, że jest królową, łatwo rozpoznać ją po zamyślonym spojrzeniu i wtrącaniu od czasu do czasu w grupowej rozmowie wypowiedzeń typu "ale co?".
Głos: Erutan - Come Little Children
Rodzina:
Aramisa - matka, poprzednia władczyni Królestwa. Względem charakteru były do siebie bardzo podobne i miały ze sobą bardzo dobre kontakty;
Absalom - ojciec, niemal go nie znała. To po nim odziedziczyła ciemny kolor futra;
Dexter i Rhine - wujkowie, zbuntowani książęta ukrywający swą tożsamość. Nauczyli ją wielu przydatnych rzeczy;
Chantal - babcia, Cerise ledwie ją znała. Wiąże z nią jednak miłe wspomnienia;
Coline - siostra bliźniaczka, umarła wkrótce po narodzinach;
Orion - dalszy wujek, którego nie znała;
Rupert - dalszy kuzyn, władca Królestwa Dnia. Ciągle toczą ze sobą spory.
Status: Czeka na kogoś odpowiedniego.
Lubi: Twórczość artystyczną i literacką | Muzykę | Naturę | Zimno | Swoje nocne wycieczki | Empatyczne osoby | Herbatę | Łososie | Tuńczyki
Nie lubi: Egoizmu | Os | Większości owadów | Zwracania się do niej per "królowa" | Alkoholu | Swojego kuzyna | Całkowitej ciemności | Niepotrzebnego zabijania | Mięsa dzików | Upałów
Słabości: Sfeksofobia. Gdy tylko Cerise dostrzeże blisko jakąś osę, chowa się za najbliższym wilkiem i wrzeszczy: "Zabierz to!". Poza tym, źle znosi upały - w ciepłe letnie dni nieraz dokucza jej ból głowy.
Historia: Cerise urodziła się pewnej zimowej nocy w Królestwie Jedności, jako jedna z dwóch córek pary królewskiej. Księżniczka dorastała pod opieką matki i wujków; każde z nich nauczyło ją czegoś przydatnego. Gdy wilczyca dorosła, objęła stanowisko maga i prowadziła szczęśliwy i spokojny żywot przez następne sześć lat, aż do śmierci matki. Królowa Aramisa potwierdziła dziedziczenie tronu przez Cerise na chwilę przed opuszczeniem tego świata. Koronacja księżniczki miała odbyć się miesiąc po śmierci królowej. Cała ceremonia została przygotowana z przepychem i zjechali się na nią wszyscy obywatele państwa, a nawet kilka wysoko postawionych osób ze związanych sojuszem krajów. Nikt jednak nie podejrzewał, że coś, albo raczej ktoś, zakłóci koronację. Rupert, daleki kuzyn Cerise, przerwał ceremonię i zgłosił własną kandydaturę. Mieszkańcy podzielili się na zwolenników wojownika i księżniczki, którzy rozdzielili Królestwo Jedności na dwoje. Tak właśnie Cerise została władczynią Królestwa Nocy i sprawuje te funkcję nieprzerwanie, od siedmiu lat.
Ciekawostki:
- Jej imię oznacza "wiśnia".
- Urodziła się nocą z 14 na 15 lutego i nie jest pewna, kiedy powinna świętować urodziny.
Liry: 100
Autor: Heroica

piątek, 11 sierpnia 2017

Rupert

[praca właścicielki bloga]

Rupert to jedenastoletni i długowieczny władca Królestwa Dnia, syn księcia Oriona. Należy do Klanu Ognia, a jego mocami są podpalanie przedmiotów, tworzenie ognistych tarczy miecza oraz przemiana w smoka. Obejmuje stanowisko Generała Wojowników. Jest pewny siebie i stanowczy, nie lubi sprzeciwu, jednak posiada również takie cechu jak pomysłowość i sprawiedliwość. To zawsze skupiony na faktach realista, który czasami bywa gwałtowny. Nie potrafi pływać, a zimą często jest przeziębiony.